Samochody pozostawiliśmy na parkingu przystani w Brodnicy, do której mieliśmy dopłynąć w trzecim dniu. Wynajętym przez Wojtka – organizatora spływu – autobusem dojechaliśmy do Kurzętnika. Tu rzeka płynie dość wartko. Przez najbliższe kilometry nie ma gdzie kupić coś do jedzenia. My zapomnieliśmy wziąć przygotowany przez siebie prowiant.