Tuż przed przeszkodami na rzece tworzyły się zatory. Raz spotkały się trzy spływy. Na moment zrobiło się tłoczno jak w godzinach szczytu na głównych przejazdowych ulicach wielkich miast. Na szczęście nikt nie chciał płynąć w tłoku i po drodze grupy wychodziły na brzeg na kawę, by zwiększyć przepustowość Drwęcy.