Im dłuższy wstęp do historii, tym krótsza opowieść o tym, co ważne.
Początków może być tyle, ilu ludzi na świecie, choć może nie do końca, bo nie każdy umie swoje życie zacząć. Z różnych powodów. Na przykład kogoś zajmuje wypełnianie życiorysu zdarzeniami dnia codziennego. Kobiety piszą blogi, w których odnotowują każdą kupkę i uśmiech swojego maleństwa, żeby dowiedziało się o tym ważnym zdarzeniu, kiedy dorośnie. Mężczyźni komentują transfery piłkarzy. Albo co innego.
Im więcej ważnych dat i zdarzeń, zagadywania życia, tym trudniej przejść do swojego początku. Pierwszego, drugiego, trzeciego – nieważne którego, ważne, że świadomego.
Ja wiem z przekazu rodzinnego i z dokumentów, że moja podróż zaczęła się w Krakowie. Bo w nim się urodziłam. I w nim żyłam – z przerwami na wakacje i delegacje – 46 lat. Z perspektywy czasu, ktoś by powiedział, że zmagałam się z życiem. W miarę upływu czasu perspektywa się też zmienia. Nie ważne co było złe. Ważne, że się dzieje.