Tag Archives: Anglia

Birmingham, Victoria Square, Przy schodach prowadzących do Council House na Victoria Square w Birmingham  są dwa stwory, które zastępują lwy położone przed innymi schodami do ratuszów w Europie. Powyżej pomnik patronki placu – królowej Victorii [1819-1901] – na tle Town Hall zbudowanego na modłę Partenonu w Atenach. Zdjęcie zrobione w brytyjskiej mżawce, w innych warunkach na pewno bardziej by dech zapierało.
Birmingham, Victoria Square
Przy schodach prowadzących do Council House na Victoria Square w Birmingham są dwa stwory, które zastępują lwy położone przed innymi schodami do ratuszów w Europie. Powyżej pomnik patronki placu – królowej Victorii [1819-1901] – na tle Town Hall zbudowanego na modłę Partenonu w Atenach. Zdjęcie zrobione w brytyjskiej mżawce, w innych warunkach na pewno bardziej by dech zapierało.

Kościół pod wezwaniem świętego Stanisława Kostki w Coventry a wybory do parlamentu 2015. Na bramie do kościoła informacja, gdzie w Coventry znajduje się Wyborcza Komisja Obwodowa
Na bramie do kościoła informacja, gdzie w Coventry znajduje się Wyborcza Komisja Obwodowa nr 225. Fot. Tadeusz K. Kowalski

Przed wyjazdem przez Internet poprosiłam o wpisanie mnie na listę głosujących w Coventry. Potem poszłam do dzielnicowego urzędu na Mokotowie, by wziąć kartkę do głosowania, ale okazało się, że już jestem wpisana na listę w Wielkiej Brytanii więc kartki nie mogę wziąć. Wow, jakie czasy, pomyślałam. Dziś szukając drogi do obwodu nr 225 znalazłam punkt do głosowania na tyłach (boku?) kościoła pod wezwaniem świętego Stanisława Kostki. [Jak na Dębnikach, gdzie Karol Wojtyła odprawiał swoją pierwszą mszę świętą i gdzie żaden bogobojny nie kupuje wystawionego przeze mnie do sprzedaży mieszkania]. Trwała jeszcze msza święta, gdy na ogrodzeniu kościoła odkryłam strzałkę wskazującą drogę do Komisji Obwodowej nr 225 przy Springfield Road. Jest 11.45. Właśnie podjechała karetka pogotowia. Ktoś kto głosował za zaściankową Polską poczuł wyrzuty sumienia i poprosił o reanimację?

 Council House w Coventry
Council House w Coventry jesienią. Fot. Tadeusz K. Kowalski

Najpierw się okazało, że zamiast siedzieć i czekać na otwarcie bramki, powinniśmy stanąć w kolejce, żeby być w pierwszej 90-tce. Nie byliśmy i wzięli moją walizkę do luku bagażowego, co mnie strasznie zdenerwowało, bo komputer miałam u Tadka (dla bezpieczeństwa, bo on ma twardą walizkę) a resztę – kable, myszkę itp. miałam w swojej walizce (żeby zmieścić się po 10 kg bagażu na głowę). Pierwszy raz lecieliśmy tanimi liniami lotniczymi więc rzeczywiście nauka kosztuje. Na lotnisku w London Stansted poradziliśmy sobie na piątkę, bez trudu znaleźliśmy autobus, na który kupiłam bilet w Internecie. Już przed samym Coventry tak padało i tak było czarno od chmur, że tylko niemo popatrzyliśmy na siebie. Na szczęście sprawdza się to, co czytaliśmy o tutejszej pogodzie: jest zmienna. Po godz. 16, jak wyszliśmy na miasto, nawet prześwitywało błękitne niebo i słońce.

Najbardziej przykre, że nie udało mi się zapłacić za hotel kartą kredytową, a taki był plan. Na szczęście przyszły pieniądze na inną kartę, bo bylibyśmy w czarnej dupie. A propos czarnej dupy. Chwilami tu zapominasz w jakim jesteś kraju i na jakim kontynencie.