Tag Archives: co warto zobaczyć w Warszawie

To Rózia - sarna - z Łazienek Królewskich w Warszawie. Właściwie nie wiadomo skąd się tu znalazła, ale jest już stąd. Po raz pierwszy zobaczyłam ją w 2009 roku. Wyjechałam do Krakowa na weekend, a po powrocie Tadeusz opowiadał mi, że mignął mu na spacerze daniel. – Ach, daniel? ¬– żartowałam z niedowierzaniem, sugerując, że musiał mieć jakieś zwidy pod jakimś wpływem. Wtedy też była zima. Tyle, że więcej leżało śniegu. Wciąż świeżego. Na spacerach szukaliśmy śladów daniela. W końcu po trzech-czterech tygodniach wytropiliśmy sarnę. Jakiś mężczyzna powiedział nam, że to Rózia. Jest samotna i mimo iż sprowadzono jej koziołka, uciekł. Był młodszy od niej. Czy to przyczyna? A może po prostu nie lubił miasta? Rózia do dziś pozostała singielką. Wiosną i latem nawet w niedzielę – mimo wzmożonych odwiedzin spacerowiczów – potrafi wypuścić się w oblegane rewiry Łazienek. Kilka miesięcy jej nie widziałam. Już się o nią martwiłam. A tu, ot - jest! Cieszę się, że z nią i u niej, wszystko w porządku. Poza zimą oczywiście. Ale, to już zimy ostatnie podrygi.

Fot. Tadeusz K. Kowalski

To Rózia z Łazienek Królewskich w Warszawie. Właściwie nie wiadomo skąd się tu znalazła, ale jest już stąd. Po raz pierwszy zobaczyłam ją w 2009 roku. Wyjechałam do Krakowa na weekend, a po powrocie Tadeusz opowiadał mi, że mignął mu na spacerze daniel. – Ach, daniel? ­– żartowałam z niedowierzaniem, sugerując, że musiał mieć jakieś zwidy pod jakimś wpływem. Wtedy też była zima. Tyle, że więcej leżało śniegu. Wciąż świeżego. Na spacerach szukaliśmy śladów daniela. W końcu po trzech-czterech tygodniach wytropiliśmy sarnę. Jakiś mężczyzna powiedział nam, że to Rózia. Jest samotna i mimo iż sprowadzono jej koziołka, uciekł. Był młodszy od niej. Czy to przyczyna? A może po prostu nie lubił miasta? Rózia do dziś pozostała singielką. Wiosną i latem nawet w niedzielę – mimo wzmożonych odwiedzin spacerowiczów – potrafi  wypuścić się w oblegane rewiry Łazienek. Kilka miesięcy jej nie widziałam. Już się o nią martwiłam. A tu, ot -  jest! Cieszę się, że z nią i u niej, wszystko w porządku. Poza zimą oczywiście. Ale, to już zimy ostatnie podrygi.

 

Zapisz

Zapisz

Miejejsce na ziemi: ulica Waliców Wsporniki, rozpornice i ściągi trzymają budynki w szponach.
Fot. Tadeusz K. Kowalski

Wsporniki, rozpornice i ściągi trzymają budynki w szponach. Ludzie śpią, jedzą, kochają się i kłócą. Na pewno doznania seksualne rodem z „Komu bije dzwon” są niedozwolone. Poczuć w takim domu, że ziemia zadrżała? Tylko dla ekstremalnych.

Dzieci idą na "Dzireci z Bullerbyn" do Teatru Syrena

Czy wśród tych dzieciaków są jeszcze Lisy, Lassa i Bossa, Anny i Britty oraz Olla? Fot. Tadeusz K. Kowalski

Nie wydam dziś 45 zł na bilet do Teatru Syrena na „Dzieci z Bullerbyn”.  A chciałabym wiedzieć czy w spektaklu  sześcioro dzieciaków sprzedaje przy drodze wiśnie? Ubóstwiałam ten fragment, w którym Lasse pyta: „kto to postanowił, że ma się lubić, gdy słońce świeci, a nie lubić, gdy się kurzy?”. Umówili się, że polubią kurzawę.  „Lasse powiedział:

– Ach, jak dzisiaj pięknie się kurzy.

Britta przyznała:

– Tak, na tej szosie ślicznie się kurzy, przepięknie.

Bosse zaś dodał:

– Gdyby tak chciało trochę więcej pokurzyć”.

I zaraz  j- ak na zawołanie - przejechała ciężarówka  i Anna, która „stała w kłębach największego kurzu”, „wyciągnęła ręce przed siebie i zawołała:

– Ach, jakiż piękny, piękny kurz!

Potem zaczęła kaszleć i nie mogła powiedzieć już nic więcej.”

Wiele razy czytałam „Dzieci z Bullerbyn” a ten fragment należał do najczęściej przeze mnie czytanych.  Śmiałam się w głos. Czy dzisiaj też to dzieci śmieszy? Ciekawa jestem.