Kiedyś, do papierowego pisma, napisałam tekst o Wzorku ze Świdnika pod Lublinem, Redu ze Szczecina i Christianie – Niemcu – z warszawskiej Woli, mistrzach w krojeniu i budowaniu motocykli na zamówienie, czyli z polska: o castomizerach. Od tego czasu nie potrafię przejść obojętnie koło starych – ale jak nowe – maszyn.
Ford mustang od początku swego istnienia miał coś z auta na zamówienie. Żeby osiągnąć najniższą cenę, stworzono jedynie bazę samochodu a klienci mieli zamawiać [custom] auto takie, o jakim marzą. Dostali wiele opcji do wyboru. Stąd fordy mustangi wyprodukowane w tym samym roku mogą się od siebie różnić. Nawet auto ekonomiczne mogło być wygodne, tanie i osiągać sportowe wyniki.
Forda Mustanga zaprojektowano dla ludzi młodych, miał ziszczać sen o wolności i sile. W USA na początku lat sześćdziesiątych XX wieku te dwie wartości uosabiał dziki koń z prerii Ameryki Północnej.
Ford Mustang (1964 lub 1965 rok) na ulicy Gagarina w Warszawie w roku 2015.
Mustang był tak oczekiwany i od początku kochany, że na starcie nie nadążano z jego produkcją. Wiele anegdot krąży na temat braku zaspokojenia jego pożądania. Mnie najbardziej podoba się ta, w której mówi się o tym, że mustang przygotowywany do ekspozycji w salonie na cały dzień pozostał w myjni, bo ludzie tak tłumnie oczekiwali na jego wyjazd, iż nie mógł tego zrobić.
Tło galopującego konia – czerwone, białe i niebieskie paski – symbolizuje Stany Zjednoczone i amerykańskie korzenie. Na zdjęciu kolor czerwony trochę wyblakł (albo odpadł), jak u nas po obaleniu komuny. Aczkolwiek z innych pewnie względów.
Pokazuję naklejkę Pitman Steel Works, bo numer telefonu może się każdemu przydać, poza tym kilka dobrych zdjęć samochodów tam widziałam (w Internecie).
Samochód, który po pięćdziesięciu latach tak wygląda jak ten, w pewnym sensie musiał być zrobiony na zamówienie.
Przed pokazaniem się auta na rynku, z badań potencjalnych właścicieli wynikało, że najważniejsze jest to, żeby w reklamie stawiać nacisk na najniższą cenę. 17 kwietnia 1964 roku po raz pierwszy pokazano w spotach reklamowych forda mustanga.
Koła nie są przesłonięte karoserią, dzięki czemu łatwo je wymienić, gdy się złapie gumę. W moim renault megane, gdy trzeba wymienić żarówkę reflektora muszę się umówić w warsztacie samochodowym, żeby mechanicy mieli wolny podnośnik auta, bo inaczej nie da się tego zrobić, co przećwiczyłam w trasie.
Wszystkie typy forda mustanga wyposażono w tzw. pedały zawieszone. Lepiej na nich leży stopa niż na pedałach stojących. Zwłaszcza stopa w szpilce. To było ważne dla kobiet i docenione przez nie. Ja na taki bajer bym się nie dała nabrać. Zwłaszcza teraz. Wiem, że szpilki niszczą, psują stopy i należy się ich wystrzegać.
Fot. Tadeusz K. Kowalski