Zawiozłam mojego starszego syna, Mateusza, do Milanówka. Miasta jego prapradziadków i prababci, miasta, w którym urodziła się i do czasów dorosłości żyła jego babcia, której nie poznał – moja mama. Był na tyle grzeczny, że pozwolił się zawieźć. W tym miejscu, gdzie jest amfiteatr, za moich czasów dziecięcych kiedy przyjeżdżałam do babci na wakacje do jej małego domku na ulicę Przechodnią 14, był dziki staw i lasek. Dzisiaj to jest park i miejsce zabaw dla maluchów i starszych. A że ciepło, to hulaj dusza!