To nie jest kryptoreklama. Nie widać jaka marka, choć przepraszam, widać, że żadna. Wiszą sobie byle jakie buty na drucie, prawie na wysokości drugiego piętra. Chodziło o żart, że w ogóle tu wiszą? Ten co z wysięgnika je zawieszał zdjął je ze swoich stóp? Czy potraficie wymyślić inną wersję zdarzeń?!