Fot. Tadeusz K. Kowalski
Sobota zaczęła się mgliście. Nie dlatego, że nie było planów co do tego, co będziemy robić, co to, to nie. Miały być dwa długie spacery – jeden całorodzinny, a drugi w okrojonym składzie. A tu z rana mgła i mżawka. Podczas spaceru deszcz się nasilił. Na pierwszy rzut oka było widać, że my nietutejsi. Szliśmy z parasolkami. Po powrocie i krótkim odpoczynku przyszedł czas na spacer drugi. Niebo niespodziewanie się trochę wypogodziło. Minęliśmy kabriolet, a zaraz potem zobaczyliśmy mężczyznę na dachu. W Anglii nikt nie narzeka na pogodę. Nawet jak o niej rozmawia.