
Krzyk niósł się daleko. Wchodziły głośno do kwietniowego morza. Wychodziły z niego po cichu!
Dorota (siostra moja) zadzwoniła z Krakowa, że w Gdyni mamy najlepszą pogodę w Polsce! W tym momencie już z kijami do Nordic Walking staliśmy na Płycie Redłowskiej. Każdy ze swoim aparatem fotograficznym
Na starcie,
z ulicy Kopernika w dół – za naszych wspólnych czasów tutejszej marszruty zrobiono schodki, postawiono przyrządy do zabawy i sportów, i piec do grillowania z ławeczkami, i stolikami – otóż tu na starcie zaatakowali nas wyborcy nie wspomnę jakiej partii, żebyśmy nie robili im zdjęć. Pili na powietrzu, agresja wynikała ze wstępnego aktu spożycia, jeszcze się nie rozluźnili. Dziecko w wieku kumatym, na pewno do szkoły chodzi, już chyba w wieku postkomunijnym, próbowało złagodzić napaść dorosłych. Może myśleli, że dokumentuję ich picie? Otóż – zdenerwowałam się tak, jakbym się zdenerwowała oglądając telewizję, jakikolwiek kanał – i gdy kobieta krzyczała, żebym nie fotografowała jej – zgodnie z prawdą – powiedziałam, że jej nie fotografuję. Zadyma zrobiła się straszna. Dopiero na moje stwierdzenie, że nie jest ładnym obiektem do fotografowania, zamilkła. Za to młody – płci męskiej – bo przecież nie napiszę, że mężczyzna – kazał mi iść do lasu i tam fotografować. Ma facet fart, że w Polsce nie można posiadać broni, żeby strzelać do plugastwa. Gdy zostawiliśmy ich przy butelce i tłustych kiełbasach, zaczęło się piękno.
Niby zwykła wieża ciśnień z początku XX w. Dzięki takim wieżom działały wodociągi. Tej wieży Politechniki Gdańskiej nie można zwiedzać. To znany, ale też najbardziej tajemniczy i niedostępny obiekt na terenie Politechniki Gdańskiej. Wieża powstała w 1904 roku.
Fot. Tadeusz K. Kowalski
Dziś zobaczyłam ten budynek. Od frontu, czyli od ulicy Belwederskiej. Budynek zwrócił moją uwagę, bo nie wiadomo, czy go rozbierają czy remontują. Jak patrzeć na niego od strony kwitnącego drzewa, to remontują! I tu dochodzimy do ważnej konstatacji. Przez pryzmat kwitnącego drzewa, wiosny, optymizm jest łatwiejszy.