Author Archives: Graz

Zamek w Lizbonie

Fot. Tadeusz K. Kowalski

Przylecieliśmy wczoraj, ale nie było czasu pisać. Załapaliśmy się na Lizbonę nocą, albo prawie nocą. Dość, że już sił brakło. Ważne, że wczoraj po zainstalowaniu się w hotelu Grande Pensão Alcobia zobaczyliśmy ten widok.

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Polska wyprawa samochodowa do Nordkapp 2017

Fot. Tadeusz K. Kowalski

To jeden z czterech samochodów, którymi osiem osób przejechało trasę z Warszawy do Nordkapp i z powrotem. Wystartowali 9-go lutego 2017 roku, przejechali przez Sankt Petersburg i Murmańsk w stronę najdalej na północ wysuniętego krańca Europy ( współrzędne geograficzne 71°10´21¨ N , 25°47´40¨ E ) położonego w Norwegii. Trasa liczyła około 6500 km, a jej przejazd pochłonął 228 godzin oraz trzy i pół tony paliwa. Marnotrawstwo?

Zapisz

Zapisz

Zapisz

. Rafał Janik dał mi swoją książkę, świeżo wydrukowaną „Szymon i Kuba ruszają na ratunek”. Byłam redaktorem prowadzącym tej książki. To jedna z przygód, w pewnym sensie podróży, w moim życiu.

Dziś jeden z fajnych dni w moim życiu. Rafał Janik dał mi swoją książkę, świeżo wydrukowaną „Szymon i Kuba ruszają na ratunek”. Byłam redaktorem prowadzącym tej książki. To jedna z przygód, w pewnym sensie podróży,  w moim życiu. Gdy zaczynaliśmy z książką, to była podróż w nieznane. Dziś poczułam, że zdobyliśmy nie Babią Górę, a Mount Everest. To ważna data w moim życiu.

http://szymonikuba.pl/

 

Zapisz

Zapisz

Zapisz

To ważna data. Wielotysięczne protesty kobiet – uliczne marsze, strajki i demonstracje przed instytucjami publicznymi – odbywały si ę w ponad 50 krajach. W Tajlandii, Australii, Irlandii, Brazylii, Argentynie i Peru, w kilkudziesięciu miastach amerykańskich, a przede wszystkim – dla nas przede wszystkim – w Polsce. Chodzi w nich o to, żeby kobiety traktowano na równi z mężczyznami. I żeby i m.in. mężczyźni nie decydowali o nich bez nich!

Fot. Tadeusz K. Kowalski

To ważna data. Wielotysięczne protesty kobiet – uliczne marsze, strajki i demonstracje przed instytucjami publicznymi – odbywały się w ponad 50 krajach. W Tajlandii, Australii, Irlandii, Brazylii, Argentynie i Peru, w kilkudziesięciu miastach amerykańskich, a przede wszystkim – dla nas przede wszystkim – w Polsce. Chodzi w nich o to, żeby kobiety traktowano na równi z mężczyznami. I  żeby, m.in. mężczyźni nie decydowali o nich bez nich!

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Słomińskiego w Warszawie. Stacja rowerów Veturilo. Zaczął się ruch. Idzie wiosna!
Fot. Tadeusz K. Kowalski  Ulica Słomińskiego w Warszawie. Stacja rowerów Veturilo. Zaczął się ruch. Idzie wiosna!

Pomyślałam: nigdy tego nie robiłam, trzeba spróbować. To mój plan na sezon rowerowy. Jeszcze się nie śpieszmy, jeszcze poczekajmy, ale muszę spróbować. Choć nie wiem jak to się robi.

Zapisz

Zapisz

To Rózia - sarna - z Łazienek Królewskich w Warszawie. Właściwie nie wiadomo skąd się tu znalazła, ale jest już stąd. Po raz pierwszy zobaczyłam ją w 2009 roku. Wyjechałam do Krakowa na weekend, a po powrocie Tadeusz opowiadał mi, że mignął mu na spacerze daniel. – Ach, daniel? ¬– żartowałam z niedowierzaniem, sugerując, że musiał mieć jakieś zwidy pod jakimś wpływem. Wtedy też była zima. Tyle, że więcej leżało śniegu. Wciąż świeżego. Na spacerach szukaliśmy śladów daniela. W końcu po trzech-czterech tygodniach wytropiliśmy sarnę. Jakiś mężczyzna powiedział nam, że to Rózia. Jest samotna i mimo iż sprowadzono jej koziołka, uciekł. Był młodszy od niej. Czy to przyczyna? A może po prostu nie lubił miasta? Rózia do dziś pozostała singielką. Wiosną i latem nawet w niedzielę – mimo wzmożonych odwiedzin spacerowiczów – potrafi wypuścić się w oblegane rewiry Łazienek. Kilka miesięcy jej nie widziałam. Już się o nią martwiłam. A tu, ot - jest! Cieszę się, że z nią i u niej, wszystko w porządku. Poza zimą oczywiście. Ale, to już zimy ostatnie podrygi.

Fot. Tadeusz K. Kowalski

To Rózia z Łazienek Królewskich w Warszawie. Właściwie nie wiadomo skąd się tu znalazła, ale jest już stąd. Po raz pierwszy zobaczyłam ją w 2009 roku. Wyjechałam do Krakowa na weekend, a po powrocie Tadeusz opowiadał mi, że mignął mu na spacerze daniel. – Ach, daniel? ­– żartowałam z niedowierzaniem, sugerując, że musiał mieć jakieś zwidy pod jakimś wpływem. Wtedy też była zima. Tyle, że więcej leżało śniegu. Wciąż świeżego. Na spacerach szukaliśmy śladów daniela. W końcu po trzech-czterech tygodniach wytropiliśmy sarnę. Jakiś mężczyzna powiedział nam, że to Rózia. Jest samotna i mimo iż sprowadzono jej koziołka, uciekł. Był młodszy od niej. Czy to przyczyna? A może po prostu nie lubił miasta? Rózia do dziś pozostała singielką. Wiosną i latem nawet w niedzielę – mimo wzmożonych odwiedzin spacerowiczów – potrafi  wypuścić się w oblegane rewiry Łazienek. Kilka miesięcy jej nie widziałam. Już się o nią martwiłam. A tu, ot -  jest! Cieszę się, że z nią i u niej, wszystko w porządku. Poza zimą oczywiście. Ale, to już zimy ostatnie podrygi.

 

Zapisz

Zapisz