Koszyki już nie koniec a środek miasta

Wciąż nie widać postępów przy rewitalizacji dwóch ocalonych oficyn bramnych Hali Targowej na Koszykach w Warszawie. Ale prace na terenie budowy wydają się żwawe. Wokół hali – niestety nie przeznaczonej do pełnienia funkcji hali La Boqueria z La Rambli w Barcelonie – mają być następne biurowce.

paniEla 005

Fot. Tadeusz K. Kowalski

Czy Elżbieta Wichrowska – właścicielka zakładu fryzjerskiego pod nr 64 na Koszykowej przetrwa najazd kołnierzyków i garsonek w szpilkach? Myślę, że nie. Bo czy ktoś wpadnie do zakładu nie z tej epoki i nie z tej planety tylko dlatego, że Marszałek Piłsudski w nim się strzygł? Odpowiedź też brzmi „nie”. Pani Ela jednak może i tak wygrała w życiu swój drugi los na loterii. Cegły, które wzięła na pamiątkę podczas rozbiórki hali zapewne już wzmacniają jej poczucie szczęścia.

 

Koszyki 187

Fot. Tadeusz K. Kowalski

Trzeba bowiem wiedzieć, że pani Ela Wichrowska w życiu generalnie ma fart.

Pierwszy los na loterii

– Zawsze wiedziałam, że chcę być fryzjerką a nie jak chciał tata, agronomką – mówi kobieta rodem z Łomży. To ciocia powiedziała Eli, że pani Irena Zysk szuka uczniów do zakładu. – W tym czasie było nas trzy uczennice – wspomina Elżbieta Wichrowska. Mimo że szefowa proponowała jej stałą pracę, pani Ela wyjechała do Warszawy. Żeby spełnić swoje marzenie. Zatrudniła się w 1973 roku w zakładzie Ludwika Kowalewskiego. W 1983 r. zaproponował jej , żeby kupiła od niego zakład. – Ja czesałam i strzygłam, układałam fale, a mój mąż Marek (zmarł w 1978 r.) siedział na zapleczu z szefem i rozmawiał. Już po śmierci męża, pewnej soboty, szef zapowiedział, że chce ze mną porozmawiać. Trochę się wystraszyłam, bo już było późno. Koło godz. 19. A on zaproponował mi wtedy, żebym kupiła od niego zakład. Nie miałam tyle pieniędzy, a poza tym szef miał bratanicę, którą wyszkolił na fryzjerkę – Bogusię. Do tego kuzyn żony szefa – Sławek – był też fryzjerem. Zapytałam czy oni nie będą mieli o to pretensji? Powiedział, że oni zakład zmarnują, a ja nie.

I Elżbieta Wichrowska spłaciła lokal w ratach. Były szef jeszcze przez 10 lat z nią pracował. Czasem na ratę spłaty za lokal, pani Ela pożyczała pieniądze od swoich uczennic.

Drugi los na loterii

Czy przyszedł czas na kumulację? Dziś w 2015 r., naprzeciwko zakładu fryzjerskiego, rośnie coś niewyobrażalnego. W czasach komuny i jej pustych półek pani Ela dzięki hali, zawsze miała dobre zaopatrzenie. Przecież znała wszystkich sprzedawców po imieniu. Dziś kołnierzyki i garsonki pewnie nie przyjdą do niej po nową fryzurę. Chyba, że jeden z nich wpadnie, żeby odkupić lokal. Pani Ela o tym nie mówi, ale czuje się, że o tym wie. Przecież zawsze w życiu ciągnie pełne losy .

rsz_koszykowa_013

Fot. Tadeusz K. Kowalski

*Hala Targowa Koszyki w Warszawie oficjalnie została otwarta w marcu 1909 r. Oszklona konstrukcja stalowa dwukondygnacyjnego budynku z wieżyczką i krętymi do niej schodami nawiązywała do ówczesnej w Europie mody na secesję. Halę projektował 33 - letni architekt z pokaźnym już dorobkiem, Juliusz Dzierżanowski. Teren przeznaczony na halę był niewielki i w kształcie trójkąta - narzucał oszczędność w architektonicznej wizji. Powstała hala w kształcie podkowy z dwiema wysuniętymi ku ulicy nawami. Dzięki cofnięciu frontu budynku mogły na dziedzińcu hali stawać wypełnione towarem wozy, nie zastawiając innych na ulicy. Wnętrze hali zaplanowano w najdrobniejszych szczegółach. Wszystko tworzyło harmonijną całość. Dziedziniec wybrukowano kostką, a na froncie i z tyłu budowli (od strony podwórka) zamontowano identyczne secesyjne bramy.

 

Galeria zdjęć z Koszyków w Warszawie, czerwiec 2015 r.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *