Przed wyjazdem przez Internet poprosiłam o wpisanie mnie na listę głosujących w Coventry. Potem poszłam do dzielnicowego urzędu na Mokotowie, by wziąć kartkę do głosowania, ale okazało się, że już jestem wpisana na listę w Wielkiej Brytanii więc kartki nie mogę wziąć. Wow, jakie czasy, pomyślałam. Dziś szukając drogi do obwodu nr 225 znalazłam punkt do głosowania na tyłach (boku?) kościoła pod wezwaniem świętego Stanisława Kostki. [Jak na Dębnikach, gdzie Karol Wojtyła odprawiał swoją pierwszą mszę świętą i gdzie żaden bogobojny nie kupuje wystawionego przeze mnie do sprzedaży mieszkania]. Trwała jeszcze msza święta, gdy na ogrodzeniu kościoła odkryłam strzałkę wskazującą drogę do Komisji Obwodowej nr 225 przy Springfield Road. Jest 11.45. Właśnie podjechała karetka pogotowia. Ktoś kto głosował za zaściankową Polską poczuł wyrzuty sumienia i poprosił o reanimację?