Miejsca

2 komentarze

W Maratonie Warszawskim nie o to chodzi kto wygra, zresztą w 37. Maratonie Warszawskim nie dziwi na podium trzech Kenijczyków. Więc o co chodzi, a raczej biega?

Może też nie chodzi o to, żeby uprzykrzyć życie warszawiakom, chociaż jeśli ktoś nie śledzi kalendarza wielkich warszawskich biegów, to może w ogóle nie wyjechać spod domu. Mnie raz się to zdarzyło. Następnym razem byłam sprytniejsza i wyjechałam przed rozpoczęciem biegu przez zawodników, ale nie mogłam do domu wrócić przez kilka godzin. Od tego czasu śledzę wszystkie zapowiedzi masowych biegów i nie jeżdżę w ten dzień samochodem. Cóż z tego, podczas jakiegoś wiosennego biegu przeszłam na piechotę pół Warszawy i tak utknęłam po jednej ze stron Puławskiej, bo nie dało się przejść póki nie przebiegło kilka tysięcy zawodników. Sytuacja była paradoksalna. Biegacze rekreacyjnie truchtali a ja śpieszyłam się stojąc.

Dlaczego te imprezy nie mogą odbywać się wśród drzew Lasu Kabackiego tylko ich trasy muszą kilkakrotnie przecinać środek miasta? Organizatorom idzie przecież o pieniądze. O nic więcej. Na szczęście zawodnikom – o satysfakcję.

37. PZU Maraton Warszawski. Pelerynki z plastiku skutecznie chronią przed zimnem.
Pelerynki z plastiku skutecznie chronią przed zimnem.
PZU Maraton Warszawski. Rozgrzewka przed startem.
Rozgrzewka przed startem.
W 37. PZU Maratonie Warszawskim pobiegło około osiem tysięcy uczestników.
W 37. PZU Maratonie Warszawskim pobiegło około ośmiu tysięcy uczestników.
37. PZU Maraton Warszawski. Rozciąganie do zdjęcia.
Rozciąganie do zdjęcia.
37. PZU Maraton Warszawski. Przedstartowy lans.
Przedstartowy lans.
37. PZU Maraton Warszawski. Jeszcze tylko 42 km i 195 m biegiem i już będzie browar!
Jeszcze tylko 42 km z hakiem biegiem i już będzie browar!
37. PZU Maraton Warszawski. Przebieg startu jest filmowany, dzięki czemu  można na tej na tej podstawie określić indywidualny czas rozpoczęcia biegu dla każdego zawodnika.
Przebieg startu jest filmowany, dzięki czemu można na tej podstawie określić indywidualny czas rozpoczęcia biegu dla każdego zawodnika.
37. PZU Maraton Warszawski. "Kropek! Nakurwiaj" brzmi napis na banerku trzymanym przez kibica maratonu
Jedna z zagrzewek do biegu. Nic dodać, nic ująć.
37. PZU Maraton Warszawski. Przez cały dzień mieszkańcy i goście Warszawy musieli liczyć  się z utrudnieniami w komunikacji.
Przez cały dzień mieszkańcy i goście Warszawy musieli liczyć się z utrudnieniami w komunikacji.
37. PZU Maraton Warszawski. Punkt z wodą na Podchorążych
Punkt z wodą na Podchorążych.
37. PZU Maraton Warszawski
Jak widzę to zdjęcie, to trochę wybaczam utrudnienia w ruchu.
37. PZU Maraton Warszawski. Komórki, smartfony, mierniki przegubowe wciąż były w ruchu, jak nogi.
Komórki, smartfony, mierniki przegubowe wciąż były w ruchu, jak nogi.
37. PZU Maraton Warszawski. Trzeba mieć kondycję, żeby po prawie dwóch i pół godziny biegu mieć siły do żartów i nie stracić poczucia humoru.
Trzeba mieć kondycję, żeby po prawie dwóch i pół godziny biegu mieć siły do żartów i nie stracić poczucia humoru.
37. PZU Maraton Warszawski. Czasem trzeba odebrać połączenie.
Czasem trzeba odebrać połączenie.
37. PZU Maraton Warszawski. Uśmiech na twarzy po ponad dwóch godzinach wysiłku.
To się nazywa radość z biegania. Po ponad dwóch godzinach wysiłku.
37. PZU Maraton Warszawski. Uczestnicy na wózkach i w wózkach utrzymywali znakomite tempo.
Uczestnicy na wózkach i w wózkach utrzymywali znakomite tempo.
.
Chęci też są wysoko cenione.

Fot. Tadeusz K. Kowalski

Więcej zdjęć:

Kiedyś, do papierowego pisma, napisałam tekst o Wzorku ze Świdnika pod Lublinem, Redu ze Szczecina i Christianie – Niemcu – z warszawskiej Woli, mistrzach w krojeniu i budowaniu motocykli na zamówienie, czyli z polska: o castomizerach. Od tego czasu nie potrafię przejść obojętnie koło starych – ale jak nowe – maszyn.

Ford mustang od początku swego istnienia miał coś z auta na zamówienie. Żeby osiągnąć najniższą cenę, stworzono jedynie bazę samochodu a klienci mieli zamawiać [custom] auto takie, o jakim marzą. Dostali wiele opcji do wyboru. Stąd fordy mustangi wyprodukowane w tym samym roku mogą się od siebie różnić. Nawet auto ekonomiczne mogło być wygodne, tanie i osiągać sportowe wyniki.

Forda Mustanga zaprojektowano dla ludzi młodych, miał ziszczać sen o wolności i sile. W USA na początku lat sześćdziesiątych XX wieku  te dwie wartości uosabiał dziki koń z prerii Ameryki Północnej.

Forda Mustanga zaprojektowano dla ludzi młodych, miał ziszczać sen o wolności i sile. W USA na początku lat sześćdziesiątych XX wieku te dwie wartości uosabiał dziki koń z prerii Ameryki Północnej.

Ten Ford Mustang, wydaje mi się, że jeździć zaczął po amerykańskich drogach w 1965 (1964?) roku.
Ten Ford Mustang, wydaje mi się, że jeździć zaczął po amerykańskich drogach w 1965 (1964?) roku.

Ford Mustang (1964 lub 1965 rok) na ulicy Gagarina w Warszawie w roku 2015.

Pięćdziesięcioletni Ford Mustang w Warszawie w roku 2015
Pięćdziesięcioletni Ford Mustang w Warszawie w roku 2015.

Mustang był tak oczekiwany i od początku kochany, że na starcie nie nadążano z jego produkcją. Wiele anegdot krąży na temat braku zaspokojenia jego pożądania. Mnie najbardziej podoba się ta, w której mówi się o tym, że mustang przygotowywany do ekspozycji w salonie na cały dzień pozostał w myjni, bo ludzie tak tłumnie oczekiwali na jego wyjazd, iż nie mógł tego zrobić.

Galopujący mustang. Czerwone, białe i niebieskie paski  – symbolizuje Stany Zjednoczone i amerykańskie korzenie. . Na zdjęciu kolor czerwony trochę wyblakł (albo odpadł), jak u nas po obaleniu komuny. Aczkolwiek z innych pewnie względów.
Galopujący mustang. Czerwone, białe i niebieskie paski – symbolizuje Stany Zjednoczone i amerykańskie korzenie.

Tło galopującego konia – czerwone, białe i niebieskie paski – symbolizuje Stany Zjednoczone i amerykańskie korzenie. Na zdjęciu kolor czerwony trochę wyblakł (albo odpadł), jak u nas po obaleniu komuny. Aczkolwiek z innych pewnie względów.

Tło galopującego konia – czerwone, białe i niebie paski  – symbolizuje Stany Zjednoczone.  Naklejkę Pitman Steel Works pokazuję, bo numer  telefonu może się każdemu przydać, poza tym kilka dobrych zdjęć samochodów tam widziałam (w  Internecie).
Tło galopującego konia – czerwone, białe i niebieskie paski – symbolizuje Stany Zjednoczone.

Pokazuję naklejkę Pitman Steel Works, bo numer telefonu może się każdemu przydać, poza tym kilka dobrych zdjęć samochodów tam widziałam (w Internecie).

Samochód, który po pięćdziesięciu latach tak wygląda jak ten, w pewnym sensie musiał być zrobiony na zamówienie.

Samochód, który po pięćdziesięciu latach tak wygląda jak ten, w pewnym sensie musiał być zrobiony na zamówienie.

Ford Mustang (1964-1965 rok). z badań potencjalnych właścicieli wynikało, że najważniejsze jest to, żeby w reklamie stawiać nacisk na najniższą cenę
Z badań potencjalnych właścicieli wynikało, że najważniejsze jest to, żeby w reklamie stawiać nacisk na najniższą cenę.

Przed pokazaniem się auta na rynku, z badań potencjalnych właścicieli wynikało, że najważniejsze jest to, żeby w reklamie stawiać nacisk na najniższą cenę. 17 kwietnia 1964 roku po raz pierwszy pokazano w spotach reklamowych forda mustanga.

W Fordzie Mustangu rocznik 1964-1965 koła nie są przysłonięte karoserią, dzięki czemu łatwo je wymienić, gdy się złapie gumę. W moim renault megane, gdy trzeba wymienić żarówkę reflektora muszę się umówić w warsztacie samochodowym, żeby mechanicy mieli wolny podnośnik auta, bo inaczej nie da się tego zrobić, co przećwiczyłam w trasie.
Koła nie są przesłonięte karoserią.

Koła nie są przesłonięte karoserią, dzięki czemu łatwo je wymienić, gdy się złapie gumę. W moim renault megane, gdy trzeba wymienić żarówkę reflektora muszę się umówić w warsztacie samochodowym, żeby mechanicy mieli wolny podnośnik auta, bo inaczej nie da się tego zrobić, co przećwiczyłam w trasie.

Najbardziej podstawowy model Forda Mustanga (1964-1965) miał kubełkowe siedzenia, winylowe wykończenia, kołpaki – co dziś się wydaje oczywiste, a nie było – też dywaniki, zegary i klamki.
Najbardziej podstawowy model miał kubełkowe siedzenia, winylowe wykończenia, kołpaki – co dziś się wydaje oczywiste, a nie było – też dywaniki, zegary i klamki.
Wszystkie typy forda mustanga wyposażono w tzw. pedały zawieszone.
Wszystkie typy forda mustanga wyposażono w tzw. pedały zawieszone.

Wszystkie typy forda mustanga wyposażono w tzw. pedały zawieszone. Lepiej na nich leży stopa niż na pedałach stojących. Zwłaszcza stopa w szpilce. To było ważne dla kobiet i docenione przez nie. Ja na taki bajer bym się nie dała nabrać. Zwłaszcza teraz. Wiem, że szpilki niszczą, psują stopy i należy się ich wystrzegać.

Cztery typy forda mustanga w 1964 roku: – ekonomiczny,  z oznaczeniem „170”,  101 koni mechanicznych, wyposażony w sześciocylindrowy silnik rzędowy, oraz trzy typy z ośmiocylindrowymi silnikami widlastymi: – „260 V8” – 164 KM – „289 V8” – 210 KM  – „289 High Performance V8 – 271 KM
Cztery typy forda mustanga w 1964 roku:
– ekonomiczny, z oznaczeniem „170”, 101 koni mechanicznych, wyposażony w sześciocylindrowy silnik rzędowy,
oraz trzy typy z ośmiocylindrowymi silnikami widlastymi:
– „260 V8” – 164 KM
– „289 V8” – 210 KM
– „289 High Performance V8" – 271 KM
Centralny wlew paliwa na tylnym bagażniku. Ułatwia tankowanie bez względu na to, z której strony jest dystrybutor.
Centralny wlew paliwa w fordzie mustangu z początku lat sześćdziesiątych XX wieku na tylnym bagażniku ułatwia tankowanie bez względu na to, z której strony jest dystrybutor.

Fot. Tadeusz K. Kowalski

 

 

Grzybów w ten weekend nie było. Za to domów, które przetrwały przez lata susze, deszcze i zawieruchy, jest tyle, żeby być zadowolonym z wyprawy. I to mi się podoba.

Las w drodze na Sokołów Podlaski
Las w drodze na Sokołów Podlaski

Grzybów nie było, ale warto zawsze wejść do lasu. Przystanąć. Wbić wzrok w ściółkę leśną.

20150920-Wichrowie 007

Mazowieckie trawy
Mazowieckie trawy
Nad rzeką Liwiec we wrześniu
Nad rzeką Liwiec we wrześniu
Strachów. Ulica Bitwy Warszawskiej  1920
Strachów. Ulica Bitwy Warszawskiej 1920
Okiennice w starych drewnianych domkach w Strachowie są kolorowe i zadbane
Okiennice w starych drewnianych domkach w Strachowie są kolorowe i zadbane
Pies biały z szarymi oczami też tu jest, ale nie zgodził się na publikację zdjęcia.
Pies biały z szarymi oczami też tu jest, ale nie zgodził się na publikację zdjęcia
 sam dom, co poprzedni od ulicy Bitwy Warszawskiej 1920 w Strachowie.
Ten sam dom, co poprzedni od ulicy Bitwy Warszawskiej 1920 w Strachowie
Złote Piaski w Strachowie
Złote Piaski w Strachowie
Drewniane domy w Strachowie wciąż tętnią życiem i są zadbane.
Drewniane domy w Strachowie wciąż tętnią życiem i są zadbane
Strachów. Okna z duszą .
Strachów. Okna z duszą
Drewniane domy w Strachowie
Drewniane domy w Strachowie
Ten sam dom co powyżej w innym kadrze
Ten sam dom co powyżej w innym kadrze
W tym domku zamurowano niejedną tajemnicę
W tym domku zamurowano niejedną tajemnicę
Niebieski drewniany domek w Strachowie
Niebieski drewniany domek w Strachowie
Żuraw studzienny, to dźwignica, która pozwala czerpać wodę ze studni. Tu, właściciele współczesnego domu, zachowali go, jako ozdobę swej posiadłości. I naprawdę, ozdobą jest.
Żuraw studzienny, to dźwignica, która pozwala czerpać wodę ze studni. Tu, właściciele współczesnego domu, zachowali go, jako ozdobę swej posiadłości. I naprawdę, ozdobą jest
Nadbużański styl
Nadbużański styl
Weranda w nadbużańskim domku
Weranda w nadbużańskim domku
Pszczoły bzyczeniem zapowiadają swe lokum
Pszczoły bzyczeniem zapowiadają swe lokum
Ule blisko Nadliwia
Ule blisko Nadliwia
W Strachowie, wiele działek jest na sprzedaż. Czemu ludzie stamtąd chcą uciec?iec?
W Strachowie, wiele działek jest na sprzedaż. Czemu ludzie stamtąd chcą uciec?
Stodoła jakich juz mało
Stodoła jakich już mało
Stodoła w Strachowie
Ładna lampa zwłaszcza przy stodole zadaje szyku
Taka stodoła, to dla mnie wspomnienie wakacji. Nie na Mazowszu a na Orawie, ale wspomnienie piękne
Taka stodoła, to dla mnie wspomnienie wakacji. Nie na Mazowszu a na Orawie, ale wspomnienie piękne

Fot. Tadeusz K. Kowalski

 

rsz_dscf7057Fot. Tadeusz K. Kowalski

Prezydent RP, który z wyboru większości dostał dobrą posadę NIE WYWIĄZUJE się ze społecznej umowy.  On nas obraża po wielokroć! Kompromituje nas za granicą!

Nieważne w tym momencie kto na Andrzeja Dudę głosował, żeby został Prezydentem RP. Niestety on godzi w dobra osobiste nawet tych, którzy na niego głosowali. Prezydent RP powinien godnie reprezentować obywateli RP. Bo jak nie on, to kto? Ojciec, który mnie bije?   Pracodawca, który mnie wyzyskuje? Matka, która pogrąża mnie w kompleksach?

Nie życzę sobie, żeby prezydent RP sugerował Polonii w Wielkiej Brytanii, że jeszcze za wcześnie, żeby wracać do Polski. Bo co? Czy żyją w Polsce tylko idioci? Ludzie bez wyobraźni? Nieudacznicy? Starcy? [ To godzi w moje dobra osobiste szczególnie, jak Prezydent RP śmie mnie postponować ze względu na wiek?! Wystarczy, że robią to potencjalni pracodawcy].

Mój syn przebywa w Wielkiej Brytanii i nie życzę sobie, żeby Prezydent RP namawiał go do tego, żeby do mnie nie wracał! Jeżeli Andrzej Duda to robi, to niech przejmie opiekę nad matką, której syn został zatrzymany przez Prezydenta RP w Wielkiej Brytanii. Niech przejmie opiekę nad innymi matkami, ojcami, dziećmi – on, Prezydent RP, a nie budżet państwa.

Niech nam Andrzej Duda daje nawet po jednej tysięcznej grosika, ale z własnej prezydenckiej pensji.

 

9 zł na godzinę to stawka dla audytora robiącego inwentaryzację w hipermarkecie. To dużo mniej niż domowa sprzątaczka bierze bez płacenia podatku.
9 zł na godzinę to stawka dla audytora robiącego inwentaryzację w hipermarkecie. To dużo mniej niż domowa sprzątaczka bierze bez płacenia podatku.

9 zł na godzinę, to stawka sezonowych audytorów, wynajmowanych przez zewnętrzną firmę, która zarabia na przeprowadzaniu inwentaryzacji m.in. w hipermarketach. Ogłasza nabór na pracowników inwentaryzacji i jedyne wymogi, które stawia, to wiek powyżej 18. roku życia, skrupulatność i duża motywacja do pracy. To oczywiste, że trzeba mieć dużą motywację – głębokie, czarne dziury finansowe – żeby ciężko pracować za 9 zł na godzinę.

Robota wydaje się prosta. Przesuwasz czytnik nad kodem kreskowym produktu, wstukujesz liczbę sztuk i sięgasz po następny. Tylko, że trzeba przenieść te produkty z palety na paletę, potem je zafoliować, żeby z tej palety nie spadły, podczas wkładania ich z pomocą wózka widłowego na wysokość np. 9 metrów. O takim foliowaniu w magazynie mówią stretching.

Do pracy zgłaszają się studenci, ludzie trochę przed 18-stką i kilku emerytów oraz bezrobotnych w wieku, w którym – niezależnie od kwalifikacji i wykształcenia – już nikt ich nie zaprasza na rozmowę kwalifikacyjną.

Z ogłoszenia wynikało, że dniówka będzie trwała od 6 do 8 godzin. Szybko się okazuje, że pierwsza zmiana liczy 6 godzin. Wiele osób jest zawiedzionych, bo przyjechali z daleka. Można jednak zostać na drugą zmianę, czyli pracować 12 godzin.

Do magazynu pozwalają wnieść jedynie wodę. Przez 6 godzin nic się nie je, nie siada, tylko non stop pracuje. W czwartej godzinie kręgosłup odmawia posłuszeństwa.

Co niezwykłe, nadzór jest miły dla tymczasowych, sezonowych – o różnych predyspozycjach do tego zajęcia – pracowników. Nikt nikogo nie op..,. słyszy się jedynie „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam bardzo”, „zapraszam” itd. Tak mało się tu płaci, że pracodawca dba o godność pracowników. Coś za coś.

 

To jest mroczny Sejm RP, wolałabym, żeby był oświeconyzny Sejm PR.
To jest mroczny Sejm RP, wolałabym, żeby był oświecony.

Nadal mi się nie podoba, że Sejm w ogóle zajmuje się problemem frankowiczów. „Kto za tym stoi?” – chciałoby się zapytać. Kogo – z nazwiska – Sejm RP chce uratować? Ustawa o frankowiczach dotyczy mniejszości w Polsce. Większość będzie przez nią poszkodowana. Choć niby najgorsze w ustawie, zostało zażegnane przez senatorów.

Jak pisze Maciej Samcik – on to lepiej rozumie niż ja – po poprawkach senatorów w sprawie kredytów wziętych na mieszkania we frankach, ustawa ma ponownie podzielić po równo koszty wzrostu kursu franka na kredytodawcę i kredytobiorcę, choć nie każdego. Wciąż pozostaje jednak pytanie, dlaczego ja – albo ktokolwiek inny – jako przymusowy klient banku mam płacić za jego straty poniesione w udzielonych frankowych kredytach? Dlaczego mam ulżyć komuś, kto kupił 99-metrowe mieszkanie na kredyt i jak się okazuje miał za duży apetyt na metraż, apetyt przerastający rozsądek albo po prostu był [jest] głupi, bez wyobraźni itd., itp.? Nie mówiąc już o tych ambitnych z domami do 150 m. kw.? Dlaczego ci, co racjonalnie ocenili swoje możliwości mają dopłacać do aspiracji tamtych, ich wygody i próżności? Przecież banki na tej ustawie tak naprawdę nie stracą, tylko stracą ich klienci. Stracimy my. Mało tego, gdyby kredytobiorcom we frankach udał się geszeft, na pewno nie podzieliliby się zyskami z innymi.

Dlaczego, jak chcą bankowcy, ustawa nie ma dotyczyć tylko najmniej zarabiających? Chciałabym to wiedzieć. Dlaczego zarabiający ponadprzeciętnie mają zostać objęci ochroną? To przecież karygodne. Skoro dostali duże kredyty we frankach, znaczy, byli wysokopłatnymi, rokującymi nadzieję na spłatę kredytu, ludźmi. Jeśli im się noga powinęła, to znaczy, że bank i klient mają problem a nie Sejm RP czy my, cała reszta. Historyczny już zwrot „kto za tym stoi”, staje się aktualny.

Słuszny wydaje się być postulat Samcika, nie wiem czy on go wymyślił, ale za nim powtarzam, by banki oddały pobrany przez siebie spread (bo to haracz, a nie zarobek). W tym postrzegam sprawiedliwość wobec frankowiczów [mnie również , a jakże :)].
Niech więc banki oddadzą złodziejski spread swym klientom i nie zabierają czasu posłów i senatorów, bo każdy z nas za ich czas płaci, a pewnie każdy lepiej by wolał wydać te pieniądze.

Niech banki rozliczą się z klientami bez pośrednictwa posłów, których wybraliśmy do reprezentowania naszych wspólnych interesów, a nie garstki nieodpowiedzialnych inwestorów. Ci odpowiedzialni, biorą na siebie ryzyko transakcji.

 

Jeśli wierzyć tytułowi GW [tekst się nie otwiera mimo opłaconego Piano] „Premier przyznaje emeryturę >>pani Grażynce od piętnastki dzieci<<”, to bezprawie sięga w tym kraju zenitu tak blisko jak włazidupstwo przedwyborcze.

Mnóstwo wpisów Internautów pod tekstem o kobiecie, która urodziła i wychowała piętnaścioro dzieci i teraz żebrze o emeryturę, świadczyło o racjonalności większości czytelników. Komentowali, że żeby dostać emeryturę nie wystarczy w życiu ciężko pracować, ale też trzeba płacić składki emerytalne. No, i że jeśli dobrze kobieta wychowała dzieci, to jeśli teraz każde da rodzicom stówkę miesięcznie, to będą mieli dodatkowe [do emerytury ojca 1800 zł] pieniądze.

Nie ma ani jednego racjonalnego argumentu za tym, żeby przyznać tej kobiecie emeryturę. Świat chyli się ku upadkowi od tysięcy lat. A niektórzy pikują dziobem w dół. Na zatracenie. Swoje i moje.

wallen

Gdyby nie chybiony tok rozumowania Jacka Szczerby w „Gazecie Wyborczej”, żaden debil ani blondynka nie wpadliby na pomysł, by napisać pod jego tekstem komentarz na temat ostatniego filmu Woody Allena: „W tym wieku zwykle ma się sklerozę, trudno więc winić Allena, że się powtarza. Winni są ci, którzy mu na to pozwalają.”

No nie, przecież nikt Allenowi na to nie pozwala! Ludzie na tych filmach wciąż zarabiają miliony dolarów!!! Panie Jacku, chyba pan chybił w swoich argumentach! A przecież nie ma pan 18 lat i kategoria represji wobec autora ze względu na wiek jest chybiona.

No, OK, recenzja Jacka Szczerby jest sprzed kilkunastu dni, ale nie każdy dostaje za darmo wejście na przedpremierowy pokaz. Niektórzy nawet czekają na dni, w których są w kinie tańsze bilety.

Trochę tej przyjemności oglądania filmu zepsuł mi właśnie Jacek Szczerba, autor recenzji w „GW” filmu „Nieracjonalny mężczyzna". W tytule napisał „Woody Allen tym razem boleśnie się przewrócił”.

Panie Jacku, gdyby pan się tak przewracał w życiu jak Woody Allen, to i miałby pan miłe wyobrażenie o swojej męskości i więcej na koncie w banku, niezależnie od alimentów (a propos W.A.).

Pisze pan, że ten film „to podwójna powtórka reżysera z siebie samego”. Ależ Woody Allena kochamy za to, że jest wciąż sobą! On siebie przecież „cytuje”, szkoda mi czasu na znajdowanie recenzji filmowych, w tym pana, w których się odkrywa głębię filmu dla głąbów, którzy nie zauważają „cytatów” z innych filmów.

Jeśli pan po filmie „Nieracjonalny mężczyzna” nie pamięta żadnego błyskotliwego zdania, to czas zrobić testy na pamięć. Tych zdań jest kilka, choćby, co jest ważne w tym filmie, na temat filozofii.

Moim zdaniem nie było też, jak pan napisał, „przydługiego wprowadzenia” do punktu zwrotnego. I nieprawdą jest, że od tego momentu – jak pan napisał – "Nieracjonalny mężczyzna" staje się filmem o zbrodni doskonałej, popełnionej pozornie bez motywu, a do tego "moralnie uzasadnionej". Od momentu zwrotnego ten film nie jest o zbrodni doskonałej, ale np. o tym (ale niekoniecznie), że sens życia polega na tym, żeby pomagać innym i że to coś kręci i przepędza nawet impotencję! Tego wątku, panie Jacku, wcale Woody Allen „nie wałkował”. Pisać, że w "Nieracjonalnym mężczyźnie" Woody Allen się powtarza, to wręcz jakaś aberracja. Woody Allen powtarza się przecież od drugiego swojego filmu, który nakręcił. Tylko w pierwszym był oryginalnym Woody Allenem. Nieprawdą jest też i to, że przed podobnym dylematem, co Lucas,  stawał okulista (Martin Landau) w „Zbrodniach i wykroczeniach" (1989), zlecający mafii zabicie swej kochanki (Anjelica Huston), a we "Wszystko gra" (2005) przystojny i biedny trener tenisowy (Jonathan Rhys-Meyers), strzelający do kochanki (Scarlett Johansson). Ten drugi, jak pan zauważył, „by nie stracić szansy pozostania w bogatym środowisku swej żony”. Jakże to inne powody zbrodni!

Co do reszty wytyków – żeby nie przynudzać – to są cytaty a nie powtórzenia. Mrugnięcie okiem do milionów fanów 80-letniego reżysera.

To, że Woody Allen  wprowadza narrację z offu i jak Jacek Szczerba zauważa powtarza w nim to, czego dowiedzieliśmy się wcześniej z samego ekranowego „dziania się”, może też wynikać z wymogów producenta, który obawia się, że współczesny widz – mniej otrzaskany z kulturą niż Jacek Szczerba – mógłby czegoś nie zrozumieć.

Ba, nawet krytycy filmowi, tak zasłużeni, nie zawsze chyba czują bluesa.