W pierwszy dzień świąt jest taka potrzeba, by sobie zrobić fotkę pod pawiem na rogu Pięknej i Alei Ujazdowskich. Jak już jest fotka, można być dumnym jak paw i zdjęcie wysłać na przykład do domku pod Kijowem.
W pierwszy dzień świąt jest taka potrzeba, by sobie zrobić fotkę pod pawiem na rogu Pięknej i Alei Ujazdowskich. Jak już jest fotka, można być dumnym jak paw i zdjęcie wysłać na przykład do domku pod Kijowem.
Zawiozłam mojego starszego syna, Mateusza, do Milanówka. Miasta jego prapradziadków i prababci, miasta, w którym urodziła się i do czasów dorosłości żyła jego babcia, której nie poznał – moja mama. Był na tyle grzeczny, że pozwolił się zawieźć. W tym miejscu, gdzie jest amfiteatr, za moich czasów dziecięcych kiedy przyjeżdżałam do babci na wakacje do jej małego domku na ulicę Przechodnią 14, był dziki staw i lasek. Dzisiaj to jest park i miejsce zabaw dla maluchów i starszych. A że ciepło, to hulaj dusza!
Za dnia, zanim rozbłysną bożonarodzeniowe i noworoczne ozdoby, można zapomnieć jaki to czas: słońce, jasne niebo i kwiaty w parku Ujazdowskim dziwią w Polsce pod koniec grudnia. Zwłaszcza pąki i kwiaty na ostrokrzewie są nie na miejscu. Liście rośliny kojarzy się przecież z cierniową koroną. Na pewno można by nadać temu jakieś symboliczne znaczenie. Ale po co, jak aura przyjazna, to cały świat rozkwita wbrew porze roku i szerokości geograficznej.
Dziś dla mnie to teatr. Jako dziecko go nie widziałam. Mama posyłała mnie do kolejki na Zwierzyniecką, gdzie w bramie miały być sprzedawane żywe karpie. Szłam na godziną 9 rano, żeby dla mnie nie zabrakło. Po kilku godzinach stania, przywozili karpie. Potem następne dwie godziny posuwałam się wolno do przodu. Wody na posadzce tyle, że buty przemoknięte. Nudno.
Dziś, też kolejka jest, ale idzie szybko. Jak nie zwleka się do ostatniej chwili, to na pewno karpi nie zabraknie. A to wybieranie !!! „Nie kilo pięćdziesiąt a kilo trzydzieści trzy proszę”. „O nie, ten ma dwie łuski pod lewym okiem a to przynosi nieszczęście” mówi starsza pani i nawet sprzedawca w to z uśmiechem wierzy. Widzowie co rusz wstrzymują oddech. Pytań jest wiele.
Zawsze to miłe pomyśleć, że wraz z właścicielem pałacu w Wilanowie, Janem III Sobieskim, skończyliśmy to samo liceum w Krakowie im. Bartłomieja Nowodworskiego. Pamiętam wizytę na Malcie i płytę w kościele poświęconą temu kawalerowi maltańskiemu. Przewodnik był zdumiony, kiedy powiedziałam mu, że skończyłam liceum imienia tego kawalera. To fakty i zdarzenia spoza mediów. Drobinki, które tworzą świat.