
Dziś zobaczyłam tę butelkę. Pewnie dlatego, że to był ciężki dzień u paradontologa. Mam przez tydzień nie szorować za mocno zębów. To wyklucza picie czerwonego wina.
Czy wśród tych dzieciaków są jeszcze Lisy, Lassa i Bossa, Anny i Britty oraz Olla? Fot. Tadeusz K. Kowalski
Nie wydam dziś 45 zł na bilet do Teatru Syrena na „Dzieci z Bullerbyn”. A chciałabym wiedzieć czy w spektaklu sześcioro dzieciaków sprzedaje przy drodze wiśnie? Ubóstwiałam ten fragment, w którym Lasse pyta: „kto to postanowił, że ma się lubić, gdy słońce świeci, a nie lubić, gdy się kurzy?”. Umówili się, że polubią kurzawę. „Lasse powiedział:
– Ach, jak dzisiaj pięknie się kurzy.
Britta przyznała:
– Tak, na tej szosie ślicznie się kurzy, przepięknie.
Bosse zaś dodał:
– Gdyby tak chciało trochę więcej pokurzyć”.
I zaraz j- ak na zawołanie - przejechała ciężarówka i Anna, która „stała w kłębach największego kurzu”, „wyciągnęła ręce przed siebie i zawołała:
– Ach, jakiż piękny, piękny kurz!
Potem zaczęła kaszleć i nie mogła powiedzieć już nic więcej.”
Wiele razy czytałam „Dzieci z Bullerbyn” a ten fragment należał do najczęściej przeze mnie czytanych. Śmiałam się w głos. Czy dzisiaj też to dzieci śmieszy? Ciekawa jestem.
Raz wymyśliłam komentarz do zachowania ludzi, z którymi próbowałam bezskutecznie załatwić prostą sprawę: „to dla takich wymyślono bezrobocie”. Jeśli chodzi o firmy, np. o Generali i temu towarzystwu ubezpieczeniowemu podobne, proponuję: „to dla takich firm wymyślono upadłość”
6 marca 2016 roku dostałam sms-a: „przypominamy o płatności” i tu dane polisy OC samochodowego. Termin płatności mijał 3 marca. Wtedy też poprosiłam przyjaciela, żeby przelał 274 zł , bo miałam zator płatniczy. Zapracowałam, zarobiłam a przelew z honorarium nie przyszedł na czas (nawet go do mnie nie wysłano).
7 marca zadzwoniłam do Generali, żeby wyjaśnić sprawę. Około pół godziny czekania na połączenie. Po rozmowie o godzinie 08:33wysłałam maila do towarzystwa ubezpieczeniowego z informacją, że pieniądze poszły na czas i załącznikiem – dowodem wpłaty ze wskazaniem numeru polisy. Poprosiłam o potwierdzenie, żeby sprawę zamknąć.
Generali nagabuje
Potwierdzenie nie przyszło. Za to przyszedł sms z upomnieniem, żebym zapłaciła II ratę OC. Znów dzwonię. Znów pół godziny czekam na połączenie. Ktoś sprawdza, mówi, że pieniędzy na koncie nie ma, ale jest dowód zapłaty przesłany mailem. Mówi, że sprawę przesłał do właściwego departamentu. Po 13 dniach od zapłaty II raty polisy ubezpieczeniowej OC auta dostaję tym razem maila:
W dniu 2016-03-16 12:59:53 użytkownik direct@generali.pl <direct@generali.pl> napisał:
Szanowna Pani.
Uprzejmie proszę o przesłanie potwierdzenia płatności za II ratę, gdyż nie otrzymaliśmy maila z potwierdzeniem, o którym Pani napisała. Wówczas zweryfikujemy sprawę. Przepraszamy za niedogodności.
W razie wątpliwości lub dodatkowych pytań jesteśmy do Państwa dyspozycji
Z poważaniem,
Leszek Szczuka
Starszy Specjalista ds. Relacji z Klientami
Departament Obsługi
W nerwie
Napisałam w odpowiedzi: Wednesday, March 16, 2016 3:07 PM
To: direct@generali.pl
Subject: Re: RE: Składkę dawno zapłaciłam, a Wy mnie nagabujecie. TO SKANDAL
Kłamie pan, bo trzykrotnie (tyle razy już burzyliście mój spokój) telefonicznie uzyskałam potwierdzenie, że dostaliście dowód przelewu, który wysłałam 7 marca 2016 roku o godz. 8. 33 na adres centrumklienta@generali.pl
Załączam jeszcze raz dowód przelewu i coraz częściej opowiadam wszystkim o braku kompetencji ludzi, którzy pracują w Generali.
Niby nic się nie stało
Po kilku rozmowach telefonicznych i kilku mailach dostałam odpowiedź:
21 marca godz. 12. 19
Szanowna Pani.
Bardzo dziękujemy za przesłanie potwierdzenia płatności. Składka jest zaksięgowana i polisa jest opłacona.
Przepraszamy za niedogodności z naszej strony. Błąd zaistniał w systemie.
Mamy nadzieję, że zaistniała sytuacja nie spowoduje utraty zaufania, jakim obdarzyła Pani Firmę Generali.
Wasza nadzieja jest płonna
Panie Leszku Szczuka, starszy specjalisto ds. relacji z klientami
departament obsługi Generali, myślę, że to między innymi dla pana wymyślono bezrobocie. Straciłam dużo nerwów i czasu na wyjaśnienie tej sprawy. Pana zapewne chronią korporacyjne procedury, ale skoro pan się im poddaje, to do pana mam żal a nie do korporacji (niech upadnie!).
Czym się w ogóle denerwuję? Małgorzata Kolińska-Dąbrowska, dziennikarka „Gazety Wyborczej” opowiedziała mi historię o pani Marii, która w 2007 roku spłaciła ostatnią ratę kredytu, prawie 2400 zł po czym bank domagał się dopłaty 214 zł. Po kolejnych dwóch tygodniach kobieta dostała następne ponaglenie i informację, że musi zwrócić dodatkowe prawie 1 tys. zł odsetek karnych. Zaczęła badać skąd ten kolejny dług i dlaczego ktoś przypomniał sobie o nim po ponad roku. Okazało się, że pracownik podpisując umowę kredytową, źle wyliczył wysokość raty – 399,83 zł. Za mało o dwa grosze. Powstała minimalna niedopłata. I potem nastąpił efekt domina. Nie wspomnę potencjalnych rejestrach dłużników i innych szykanach, które mogą spotkać nas nawet wtedy, kiedy jesteśmy w porządku, a po drugiej stronie procedury, departamenty, korporacje nie zadziałają. Albo człowiek zetknie się z panem Leszkiem.
Ropuszy wyskok. Fot. Grażyna Lubińska
Dziś w Puszczy Kampinoskiej biegałam za motylami. Na słońce wyfrunęły listkowce cytrynki i rusałki ceiki. Udało się uchwycić w bezruchu cytrynka, który jest niezmiernie ruchliwym i płochliwym motylem i złapać odbijającą się od ziemi żabkę, która wcześniej długo ani drgnęła.